Brejza: Pozywam Kaczyńskiego
W poniedziałek w Sejmie odbyła się konferencja prasowa senatora Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy, na której polityk poinformował, że pozwie wicepremiera Kaczyńskiego za "pomawiające stwierdzenia".
– Pozywamy Jarosława Kaczyńskiego za pomawiające stwierdzenia, będące próbą ratowania dramatycznego wizerunku władzy, władzy które posunęła się do nielegalnej inwigilacji opozycji w kampanii wyborczej – oświadczył.
Chodzi o słowa wicepremiera ds. bezpieczeństwa, które padły podczas wywiadu przeprowadzonego przez tygodnik "Sieci". Kaczyński miał w nim zasugerować, iż polityk Koalicji Obywatelskiej jest "zamieszany w kryminalną aferę, choć przez cztery lata śledztwa nie został nawet przesłuchany".
Senator stwierdził również, że Pegasus w Polsce jest narzędziem nielegalnym. – Nie mam zarzutów, nie toczyło się żadne postępowanie wobec mnie. Wobec czego te działania miały charakter czysto polityczny, był to czysto polityczny podsłuch sztabu. Na insynuacje, bardzo okrągłe, bo prezes z takich słynie, reagujemy – dodał.
Dorota Brejza, prawniczka i żona Krzysztofa zaznaczyła, że pozew będzie miał charakter cywilny. – Domagamy się przede wszystkim przeprosin – powiedziała.
Brejza: Nie mam nic do ukrycia
Były szef sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej zaapelował również o ujawnienie wniosków o kontrolę operacyjną jego telefonu w 2019 roku.
– Apeluję do pana Kierskiego, prokuratora okręgowego, bo pani prokurator, która prowadziła sprawę, nie podpisała się pod tym, i apeluję też do prokuratora Ziobry i Święczkowskiego o natychmiastowe ujawnienie wniosków o kontrolę operacyjną mojego numeru telefonu. Nie mam nic do ukrycia – powiedział Brejza.
Brejza inwigilowany?
Jakiś czas temu agencja AP podała, że w 2019 roku w Polsce zhakowane i podsłuchiwane mogły być telefony komórkowe mec. Romana Giertycha, prokurator Ewy Wrzosek oraz senatora Krzysztofa Brejzy, który wówczas kierował kampanią Koalicji Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi. Smartfon polityka KO mógł być celem cyberataków aż 33 razy. On sam przyznał, że złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, ale ta miała nie zainteresować się tą kwestią, traktując ją jako "gorący kamień".